O to rozdział 2 :3 Starałam się jak tylko mogłam, żeby wyszło lepiej niż ostatnie. Zanim wstawiłam 1 rozdział czytałam go z kilka razy żeby zobaczyć czy nie ma błędów i mi pasowało. Ale po komentarzach przeczytałam go po raz kolejny i zobaczyłam pobojowisko ;-; nie sądziłam, że jest tak makabrycznie, co chwila jakiś błąd, a w niektórych miejscach miałam wrażenie ze czytam to samo co wcześniej -,- Tak więc bardzo dziękuje za uwagi, a przede wszystkim, że w ogóle ktoś wszedł na tego bloga. Jeśli coś będzie z tym nie tak to od razu proszę mi mówić (a wiem że będzie, i to z milion rzeczy) Zapraszam do czytania ;-)
Ps. To taka magia, oni rozmawiają po angielsku ale wszyscy inni widzą, że jest po polsku ;-)
-----------------------------------------------------------------
"Najsłodszy uśmiech, skrywa najgorsze sekrety,
Najpiękniejsze oczy, wylewają najwięcej łez,
Najmilsze serce, czuje najwięcej bólu..."
- Dziadku! Gdzie jesteś? - wykrzyczała mała, słodka brązowowłosa dziewczynka. Jej purpurowa sukienka powiewała lekko na wietrze, a ona sama niczym motyl, pędziła w stronę ogrodu tanecznym krokiem. Oczy, które nigdy nie widziały okrucieństwa świata, mieniły się na wszystkie możliwe kolory niczym diament. - Dziadku? Musisz to zobaczyć!
- Tutaj skarbie. Coś się stało? - jej oczom ukazał się starszy pan po 80-tce, siedzący na wózku przykryty małym, brązowym kocykiem. Szybko wystawił ręce w stronę szkraba i usadził na kolanach. Z jego cudownym uśmiechem nic nie mogło się równać.
- Co robiłeś? - zapytała brunetka tworząc banana na twarzy
- Nic ciekawego. Próbowałem zgrać się z naturą. - dziewczę próbowało zrozumieć to co mówił, lecz przychodziło jej to z trudem, gdyż starzec zawsze używał trudnych słów i przenośni. - Zobacz, tam na drzewie.
-...
- PAN WIEWIÓRKA! - wykrzyczała rozdziawiając buzię od granic możliwości.
- Nie krzycz tak bo się wystraszy i ucieknie. Chciałaś coś ode mnie?
- Tak! Patrz co narysowałam. - odpowiedziała i z dumą pokazała obrazek.
- Jak zwykle prześliczny. - z podziwem spoglądał na rysunek, nie mogąc przyjąć do wiadomości, że jego 6 letnia wnuczka rysuje prawie jak zawodowiec. - A kto to na nim jest?
- To Blonka, to Mary, to ja, to ty, a to mama i tata. - staruszek nagle pobladł - Wiesz kocha...
- Kiedy wróci mama!? - zza pleców odezwała się drobniutka blondynka stojąca obok starszej o 2 lata siostry. - Dziadku?
- ...nie wiem.
- Ona nie wróci już prawda?! Mamusia już nie wróci do nas?! Ona nas już nie kocha?! - najstarsza wnuczka krzyknęła załamanym głosem ze łzami w oczach.
- Nie płacz, proszę... Tak masz rację ona już nie wróci, ale kochała was, kocha i będzie kochać. Jesteście jeszcze za młode i nie doświadczone żeby to zrozumieć, ale tak nakazała sytuacja i ja i wy nic na to nie poradzimy. - starał się je uspokoić, lecz nie musiał. One wiedziały co to życie, w tak młodym wieku doświadczyły najgorszego. Musiały być silne i takie były. Nie dawały nikomu sobą manipulować. - powiem wam coś tylko mnie dokładnie wysłuchajcie... "Możesz być nieszczęśliwy jeśli chcesz. Jest to najłatwiejsza rzecz do osiągnięcia na świecie. Po prostu wybierz nieszczęście. Powtarzaj sobie, że wszystko ci się źle układa, że nic nie jest zadowalające i możesz być pewien, że będziesz nieszczęśliwy. Ale powiedz sobie - wszystko idzie dobrze, życie jest piękne, wybieram szczęście. Możesz być pewien, że dostaniesz to co wybrałeś". Zrozumiano?!
- TAK! - odezwały się trzy piskliwe głosiki unosząc głowę
~~*~~*~~
Na dworze szalała ulewa. Wiatr prawie co nie powyrywał drzew, a ogromne krople deszczu waliły z głośnym hukiem o szyby. Młoda dziewczyna z trudem podniosła się z wielkiego i miękkiego łoża z baldachimem, na którym leżało co najmniej dziesięć poduszek i puchowa kołdra.
Ach... nie chce mi się nic robić, najchętniej leżałabym tu do końca życia. Znowu miałam jakiś bezsensowny sen. Mąci mi tylko w głowie, czy chociaż raz nie mogę śnić o czymś normalnym jak normalna dziewczyna... No tak racja, ja nie jestem normalna. Nie bardzo pamiętam ale to chyba były moje dwie siostry i dziadek. Kochałyśmy tego szalonego staruszka, ciągle opowiadał nam niestworzone historie i myślał, że w nie uwierzymy. Może i był dziwny, ale podnosił nas na duchu i nauczył żyć. "Nie płacz, on nic cie nie da, tylko pogrąży w smutku. Śmiej się i nie dawaj satysfakcji tym co cię ranią" Po tych słowach obiecałam, że nie dam się złamać i będę chodzić z pozytywnym wyrazem twarzy, lecz nie zawsze dawałam radę.
Po chwili dobiegło pukanie do drzwi.
- Wchodzę. - Przystojny kamerdyner wszedł do pokoju ze swoim uśmiechem. Jego kruczoczarne włosy opadały na czoło, a śnieżnobiałe rękawiczki podkreślały nieskazitelność posiadłości. - Przyszedłem obudzić panienkę, ale widzę że już nie trzeba. Proszę się w to przebrać.
- yhym... - nic nie powiedziałam, tylko przytaknęłam i spojrzałam na ubranie leżące obok mnie.
- Poradzi sobie panienka sama czy może pomóc? - z wesołym wyrazem twarzy spojrzał się na mnie mrużąc oczy.
- Nie trzeba, poradzę sobie, tyle raczej potrafię zrobić - lokaj nic nie mówiąc wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samą.
Podeszłam do gigantycznego lustra stojącego w rogu tuż obok toaletki. Zobaczyłam blade dziewczę o kasztanowych włosach. Prawe oko miała niebieskie a lewe fioletowe, podrapany nos zasłonięty plastrem oraz niewielkie, ale straszne znamię na czole. Tak to byłam ja. Ubrałam szybko bielutkie zakolanówki zakończone koronką, fioletowe baleriny oraz śliczną fiołkową suknię z falbankami sięgającą do kolan. Poczułam silną nostalgię, gdyż ta właśnie kiecka była podobna mojej ulubionej, którą nosiłam w dzieciństwie. Włosy rozczesałam i spięłam w kucyka, żeby mi nie przeszkadzały, a grzywkę jak zwykle spuściłam na czoło.
- Czy panienka jest już gotowa? - z korytarza słychać było głos czarnowłosego.
- Tak.
- W takim razie może byśmy się udali do jadalni, panicz już czeka. - bez słowa podążyłam za nim. Był taki wysoki, że nie nadążałam za nim. Chciałam trochę przyśpieszyć, ale mi nie wyszło i się potknęłam o własne nogi. Lokaj widząc to szybko zareagował i złapał mnie.
- Wszystko w porządku? - lekko się roześmiał z całej sytuacji i postawił mnie na nogi a ja zakłopotana spuściłam głowę w dół. - musi jeszcze panienka urosnąć.
- Nie muszę. - odpysknęłam naburmuszona a on tylko zarechotał.
Zwolnił trochę kroku więc, więc mogłam spokojnie iść. Po drodze mijaliśmy pełno drzwi prowadzących nie wiadomo gdzie. Moją uwagę najbardziej przykuły kolorowe krajobrazy wiszące na ścianach oraz niewielkie stare szafki. Po chwili znaleźliśmy się przed celem. Sebastian pociągnął za klamkę i wskazał ręką, żebym weszła do środka. Piękny wielki stół nakryty krystalicznie czystym obrusem, idealnie umyte sztućce, przezroczyste kieliszki i szmaragdowy żyrandol przypominały zamek z bajki.
- Zapraszam tutaj. - mężczyzna odstawił krzesło na przeciwko hrabi sugerując żebym usiadła, jak też zrobiłam. - Na dzisiejsze śniadanie przygotowałem lekką sałatkę ze świeżych warzyw, rogaliki maślane oraz herbatę earl grey.
- Jak ci minęła noc? - zapytał się Ciel pałaszując rogale. - Dobrze spałaś?
- Yhm. Dobrze - odpowiedziałam cichym głosem nabierając ogórka na widelec
- Czemu tak mało mówisz? - zapytał się. W jego głosie słychać było ironię i zdenerwowanie.
- A po co mam tyle mówić, skoro nie mam nawet co, a poza tym to tylko strata czasu. - odpowiedziałam wkurzona bez zastanowienia.
- Panien... - nie dokończył nic mówić, gdyż przez wiatr otworzyło się okno robiąc przy tym wiele hałasu i rozwalając wszystko dookoła. Lokaj szybko je zamknął.
- AŁA! - wrzący napar wylał się na stół oblewając przy tym moją dłoń.
Kamerdyner bez chwili namysłu złapał mnie, zabrał do łazienki i oblał bolące miejsce zimną wodą. - Mocno boli? - zapytał się delikatnie masując miejsce oparzenia. - trzeba szybo to opatrzeć bo zostanie blizna.
- Trochę boli. - byłam do tego przyzwyczajona więc nawet nie zwracałam uwagi. - Co za różnica czy będzie blizna czy nie.
- Jest różnica i to wielka. Jesteś jeszcze małą dziewczyną i musisz o siebie dbać. - bez zastanowienia odpowiedział trochę zirytowany
- Małą dziewczyną tak? - Spuściłam głowę i spokojnie spytałam nie oczekując poprawnej odpowiedzi. - Na ile lat ci wyglądam, tylko szczerze.
- Nie spodziewałem się takiego pytania. - zdziwiony wziął wdech mrużąc oczy i dokończył bandażowanie - Proszę się nie denerwować jeżeli nie trsfię. Jeśli mam być szczery to tak około na piętnaście lat
- Ach. Rozumiem. - opuściłam twarz jeszcze niżej i zacisnęłam wargi. - Pudło.
- Przepraszam. A mogę wiedzieć ile panienka ma lat?
- ...nie powiem. - ręka piekła jak diabli. Piętnaście lat co? HAHA... Gdyby pomyśleć to nie ma się o co wkurzać. Uratowało mnie ot wiele razy.
~~*~~*~~
Lokaj zaprowadził mnie do gabinetu Ciela. Zaparzył herbatę i podał nam razem z ciastem czekoladowym. Mnie posadził przy stoliku stojącym przy ścianie. Jak zwykle siedział przy mahoniowym biurku zasłonięty stertą papierów. Nigdy nie przyzwyczaję się do dziewiętnastowiecznych ubrań. Miał na sobie czarny melonik z niebieską wstążką, jasną koszulę i czarne spodenki. Pokój jak zwykle mroczny w ciemnych barwach, jedynie okno dawało odrobinę światła.
- Musimy pogadać. - od razu przeszedł do rzeczy - Wiesz, że za tydzień masz umówione spotkanie z Królową prawda. - kiwnęłam przytakująco głową - Chciałbym omówić sprawy dotyczące tego. Musisz się nauczyć zachowania jak na prawdziwą damę przystało.
- Czyli według ciebie jak się zachowuję? - odpowiedziałam podirytowana
- Nie chodziło mi o to, tylko żebyś nie powiedziała czegoś nie na miejscu oraz nauczyła się jak zachowywać w obecności Jej wysokości.
- Rozumiem. Czyli co mam robić? I co się potem ze mną stanie? - przeszedł przeze mnie zimny dreszcz, a ciało zaczęło drżeć. Zacisnęłam żeby i czekałam na odpowiedź. Cokolwiek by się nie działo nie dam znowu się zamknąć w jakiejś brudnej celi.
- Sebastian jutro ci wszystko wyjaśni i zaczniesz z nim ćwiczyć. Nie martw się, Królowa o wszystkim zadecyduje i albo zostaniesz zatrudniona w jej domu albo zostaniesz tutaj.
- CO PROSZĘ?! - wykrzyczałam nie mogąc znieść całej tej sytuacji. - Po pierwsze dlaczego to niby ona decyduje za mnie a po drugie czemu nie mam innego wyjścia oprócz tych dwóch opcji!
- Nie unoś się tak. Są co do tego powody, których nie możesz jeszcze poznać. - odpowiedział spokojniejszym głosem - Nie masz się o co martwić, nie stanie ci się krzywda. O to możesz być spokojna. - Na jego twarzy widniał niewinny dziecięcy uśmieszek, lecz mnie nie przekonywał. Już nigdy nie nabiorę się na takie gierki. Od urodzenia żyłam w kłamstwie. Szczęśliwy obraz rodziny porzuciłam dawno temu i zastąpiłam go sobą oraz malutkim purpurowym scyzorykiem. Jedyne osoby, którym mogłam zaufać to moje dwie najwspanialsze siostry, po których nie ma już śladu. Mogłyśmy liczyć na siebie i dzięki temu żyłyśmy, lecz teraz zostałam sama. Od małego marzyłyśmy żeby wypowiedzieć trzy banalne słowa "chcę do domu", ale nie było to możliwe. Teraz straciłam dom i ludzi, którzy by mnie powitali po długiej nieobecności z roześmianą twarzą.
~~*~~*~~
Kolejny tydzień znowu przyprowadził ze sobą mróz, deszcz i wiatr. Od wieków taka pogoda panuje w Anglii a tym bardziej że kończył się luty. Przez ostatnie dni ćwiczyłam co mam zrobić i powiedzieć gdy zobaczę tą "niesamowitą" kobietę na tronie. Nie chciałam tam jechać lecz byłam zmuszona do tego i nie miałam innego wyjścia.
- Dzień dobry, musi panienka szybko wstać. Dzisiaj wielki dzień. - jak zwykle w swojej masce szczęścia wszedł do pokoju kamerdyner wraz z wielką turkusową suknią i lakierkami na wysokim obcasie w tym samym kolorze. - Musi się panienka szybko przebrać i przygotować bo za godzinę wyjeżdżamy do Londynu.
- Dobrze. Już się szykuję. Możesz wyjść?
- Proszę mi wybaczyć ale zauważyłem, że panienka jakoś nie ma talentu do zakładania takich strojów i zajmie to dużo czasu, a poza tym do tej kreacji również należy założyć gorset co wymaga pomocy osób trzecich.
- Nie! Sama sobie poradzę. - zarumieniłam się trochę i zawstydziłam, nie wiem co to były za uczucia, pierwszy raz tak mi się zdarzyło.
- Spokojnie, nic nie będę widział. - lokaj zdjął krawat i obwiązał sobie nim oczy. Podszedł do mnie i zaczął rozpinać mi koszulę. Gdy przez przypadek jego dłoń dotknęła mojej szyi natychmiast się wzdrygnęłam i odsunęłam. Powiedział tylko przepraszam i kontynuował. Po chwili przebrana i umalowana wraz z Sebastianem i Cielem weszliśmy do powozu. Czy on to widział? Poczuł? Domyśla się co to jest? Proszę tylko nie to!? Nagle znamię na karku zaczęło strasznie piec i boleć. Złapałam się za to miejsce, ale nie mogłam się na niczym innym skupić. Nienawidziłam tej blizny, tylko był mały problem, ona nie była taka zwyczajna. To był wypalony herb należący do "niego", najokrutniejszej i najgorszej osoby jaka chodzi po tym świecie. Gdyby tylko ktoś zobaczył tą ranę od razu by "go" powiadomił, a moje życie znowu zamieniłoby się w piekło.
Jest trochę błędów, między innymi zdublowane "więc", ale nie jestem w stanie ich wypisać w tej chwili, bo jestem zajęta. Postaram się zrobić to później.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co tam się dalej wydarzy :)
Życzę weny i pozdrawiam.
Czytając, rzuciło mi się w oczy parę błędów. Gdzieniegdzie brakowało przecinków, Zauważyłam też, że masz mały problem z dialogami ( o zgrozo, sama ciagle z tym walczę xD ). Bardzo często po drugim myślniku piszesz z małej litery. Robimy tak w przypadku, gdy zamierzamy postawić czasownik oznaczający mówienie (powiedział, krzyknął, zapytał itp.) Natomiast kiedy narracja zostaje zamknięta kropką, wtedy po myślniku piszemy z dużej litery :D Trudno mi tak to wytłumaczyć, jest też parę wyjątków, dlatego sama powinnać trochę o tym poczytać.
OdpowiedzUsuńJeszcze jedna rzecz, która wyjątkowo utkwiła mi w głowie.
' - Co robiłeś? - zapytała brunetka tworząc banana na twarzy. ' Kurcze śmiesznie to brzmi xD Oczywiście niejednokrotnie spotkałam się z twierdzeniem 'banan na twarzy' jendak jakoś mi to tu nie pasuje. Lepiej brzmiałoby '' zapytała uśmiechając się szeroko'' czy coś w tym stylu. Bo z tekstu wynika, że równie dobrze mogła podczas mówienia, malować komuś banana na twarzy.. fuck logic. hahaha
Koniec ględzenia xD
Ogólnie opowiadanie mnie wciągnęło. Nad błędami można popracować, a fabuła sama w sobie jest ciekawa. Urzekła mnie oschłość głownej bohaterki w pierwszym rozdziale. Tu było jej trochę mniej, ale nadal ładnie się wszystko komponowało. Ciekawi mnie przed kim Kate tak zaciekle próbuje się ukryć, no i jaką sprawę ma do niej królowa :D
Z pewnością bede zaglądać :)
Pozdrawiam ! :*
Cieszę się, że Ci się spodobało :3 Wiem, że strasznie u mnie z dialogami. Miałam zamiar o tym poczytać, tylko chciałam wstawić rozdział wczoraj, póki miałam czas. Od jutra egzaminy a potem kilka testów i nie miałabym kiedy. Ten banan też mi nie pasował, ale za dużo bym używała słowa "uśmiech". I ostrzegam, że dalsza część historii będzie taka brutalna i to nawet bardzo. Chodzi mi o przeszłość Kate i skąd się wzięły jej blizny, szczególnie jedna, której nigdy nie wybaczy.
UsuńI dziękuję ^^ że wgl zaglądasz tu. Mam ochotę pisać i to bardzo bo wiem, że ktoś to czyta i mu się podoba. Gdybym miała to robić tylko dla siebie to bym uznała że marnuję czas ;-)
No trochu tego się zebrało :3 nie wiem czy zacząć od pochwał, czy błędów??
OdpowiedzUsuń"Był taki wysoki, że nie nadążałam za nim." Nie do końca rozumiem... Co czyjś wzrost ma do nadążania? Pomimo nieszczególnie dużego wzrostu chodzę szybciej niż najwyższa osoba w szkole, więc tak... (chyba że coś ze mną jest nie tak xD)
Obrus... Nie może być krystalicznie czysty, chyba że to ja się nie znam. To określenie jest raczej stosowane do cieczy =)
No i ostatnia, która, delikatnie mówiąc mnie zabolała (pomijając, że kiedyś zrobiłam podobny)... MELONIK
Nie wiem czy wiesz, ale dobre wychowanie (czy jak to tam się zwie) wymaga od mężczyzny, aby w pomieszczeniach nie nosił nakrycia głowy :D
Poza tym, przecinki. Z tym to trzeba poczytać, bo mój mózg na dzisiaj wyczerpał swój limit xD
Ale ogółem, jest niczego sobie i zapowiada się ciekawie :P
Po pierwsze dziękuję, że wgl zaglądasz tu :-D Z tym, że był wysoki chodziło mi ze miał długie nogi (kiedyś jeszcze jak wracałam z podstawówki to taki gościu ponad 2 metry minął mnie w 2 sekundy ;-;) Tylko była już 23.00 jak pisałam i nie miałam siły myśleć jak to poprawnie zrobić bo mi nic nie pasowało. Sama tez szybko chodzę. Co do obrusa to tworzę nowy słownik xd A o nakryciu głowy to nie wiedziałam, ale jak sobie pomyśle to nigdy nie widziałam Ciela w jakimkolwiek kapeluszu w posiadłości ;-; Jeśli chodzi o przecinki to jestem w miarę świadoma, są one dla mnie odwiecznym wrogiem, a o dialogu nie wspomnę.
UsuńZrobiłam Ci betę mniej więcej do połowy, dalej nie mogę, bo oczy mi nie pozwalają... Jak odpoczną, to postaram się dokończyć.
OdpowiedzUsuńsłodka brązowowłosa dziewczynka. – przecinek po słodka
a ona sama niczym motyl, - niczym motyl to wtrącenie, wtrącenia z obu stron oddzielamy przecinkami, dlatego przed „niczym” również powinien być
- Tutaj skarbie. Coś się stało? - jej oczom - jej wielką literą.
W dialogach masz tak, że jeżeli zdanie się kończy i w didaskaliach piszesz, że ktoś powiedział to w jakiś sposób 9krzyknął, parsknął, obojętne) to zdanie na końcu zdania wymawianego przez postać nie stawiasz kropki (wykrzykniki i pytajniki już tak), a didaskalia zaczynasz małą literą. Jeśli jednak didaskalia nie dotyczą sposobu mówienia dialog kończy znak interpunkcyjny, a didaskalia zaczyna się wielką literą
po 80-tce – osiemdziesiątce, w literaturze unikamy stosowania liczb w takim zapisie :P
usadził na kolanach. – „go”, tego szkraba :P
- Co robiłeś? - zapytała brunetka tworząc banana na twarzy – tu bardzo łądnie użyłaś poprawnego zapisu także przy okazji wspomnę, że podoba mi się, iż wiesz o rozpoczynaniu dialogu od wcięcia. Duży plus.
o 2 – o dwa.
Ona nie wróci już prawda?! – Ona już nie wróci, prawda?! Brzmi lepiej gramatycznie, no i zjadłaś przecinek :P
tworząc banana na twarzy – to jest zwrot kolokwialny, którego nie powinien używać narrator trzecioosobowy. Prowadząc narrację w 1 osobie możesz sobie pozwolić na używanie kolokwializmów, jednak narrator trzecioosobowy powinien ich unikać, chyba że jest to specjalna jego odmiana, której nazwy zapomniałam (wybacz :P), ale w tym przypadku tak nie jest. Może na przykład „szeroko się uśmiechając”?
Wiatr prawie co nie powyrywał drzew, a ogromne krople deszczu waliły z głośnym hukiem o szyby. – pierwsza część zdania jest źle zbudowana, ale nie mam pomysłu jak ją zastąpić, w drugiej lepiej brzmiałoby „uderzały” zamiast waliły, ponieważ waliły to kolokwializm
Mąci mi tylko w głowie, czy chociaż raz nie mogę śnić o czymś normalnym jak normalna dziewczyna... - Brakuje znaku zapytania i zrobiłabym z tego dwa zdania (do głowie jedno i drugie od czy).
pamiętam ale to - przecinek przed ale
Nie płacz, on nic cie nie da, - jeśli chodziło o płacz, to powinnaś napisać „to nic nie da” ponieważ słowa „płacz” użyłaś jako określnika czynności, więc nie możesz po chwili robić z niego rzeczownika (nie używam prawidłowych określeń gramatycznych, bo jestem słaba z gramatyki xD). Ach, no i „ci” zamiast cie :P
dobiegło pukanie – dokąd?
- Wchodzę. - Przystojny kamerdyner wszedł - powtórzenie, można zamieć na wkroczył.
sama czy może pomóc? – przecinek przed czy
spojrzał się na mnie – spojrzał na mnie, bez się, to się po czasownikach to błąd, chociaż wszyscy tak mówią…
dziewczę o kasztanowych włosach. Prawe oko miała - jeśli dziewczę to miało :P
spięłam w kucyka – w kucyk, poza tym, w kucyk się związuje, a nie spina raczej xD
bez słowa podążyłam za nim. Był taki wysoki, że nie nadążałam za nim. – za nim, za nim, powtórzenie xD
Lokaj widząc to szybko zareagował i złapał mnie. – brakuje przecinka przed szybko
naburmuszona a on tylko zarechotał. – przecinek przed a
więc, więc mogłam – podwójne więc
earl grey. – Earl Grey, bo ot nazwa własna.
A po co mam tyle mówić, skoro nie mam nawet co, a poza tym to tylko strata czasu. – rozłożyć na dwa i dodać znak zapytania :P
Dziękuję, że poświęciłaś tyle czasu na poprawianie mnie. Na początku czułam takie "WTF o.O", tyle nazw których nie znam xD Jak będę miała wolne to poczytam wszystko o pisaniu (teraz szkoła i testy ;-;) Przy końcowych poprawkach śmiałam się z własnej głupoty, tyle prostych błędów -,- Coś czuję, że minie milion lat zanim będzie w porządku. Przecinki to mój odwieczny wróg. Czytam tekst w nieskończoność, sprawdzając czy jest dobrze i nic nie widzę xD I dziękuję też za to, że wgl wchodzisz na tego bloga :3
UsuńMam ten sam problem, Czesto po własnym czytaniu nie widze błędów jakie strzelam, dlatego najlepiej zająć się za sprawdzanie z conajmniej jednodniową przerwą. Więcej błędów zauważasz i bardziej się skupiasz niż tuż po samym napisaniu :D
Usuńzająć = wziąć *
Usuńco najmniej*
hahaha, idealny przykład !
Haha xD Zauważyłam, po miesiącu jak przeczytałam 1 rozdział po prostu nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam i się zastanawiałam czy to ja pisałam -,-
UsuńPolecam te stronkę: http://www.ekorekta24.pl/porady-jezykowe
UsuńZnajdziesz tu wiele porad językowych, a niezrozumiałe słowa zawsze wyjaśni ciocia WIkipedia :)
Dziękuję i na pewno skorzystam ^^ xD A propo test gimnazjalny z historii i wosu był mega łatwy a na polaku do napisania było opowiadanie :') Po prostu płakałam ze szczęścia jak to zobaczyłam :3 razem z całą salą.
UsuńWreszcie gimnazjalistka, która cieszy się z opowiadania :P
UsuńWidziałam tyle płaczu w internecie, że aż się przeraziłam, a przecież opowiadanie to najlepsze, co mogło Was spotkać :P
Anyway, zapraszam na kolejny rozdział :)
http://czarnarozademona.blogspot.com/2015/04/to-2-xxi.html
Dokładnie :-D Opowiadanie to najłatwiejsza forma do napisania, a nie taka rozprawka sprawozdanie -,- Jak na razie jestem u Ciebie na 20 rozdziale xD Czytam 1 rozdział dziennie bo czasu mi brakuje ;-; ale już w piątek planuję przeczytać całość do końca :3 I jakby się zastanowić to jest kolejny rozdział na który nie muszę czekać :3
UsuńHaha, a w sobotę pojawi się kolejny xD
UsuńAkcja się rozkręca :D Szczerze, to nie mam żadnego pomysłu, co może stać sie dalej i to mnie nakręca. Masz ciekawy styl pisania, całkowicie na mnie działa x3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Życzę dużo weny, mało zadań domowych i nauki! ^^
Dziękuję ^^ Przyda się i to bardzo :D Dopiero 2 rozdział jest więc nie wiadomo co będzie, później (być może) można będzie się załapać.
UsuńWooo :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :3 Błędów nie będę wypisywać - po pierwsze: sama mam problemy z ortografią, po drugie: pozostałe czytelniczki już ładnie wszystko wyłapały i wypisały ^^
Co do rozdziału:
Był bardzo ciekawy i urozmaicony ładnym rysunkiem :3
Jestem baaardzo ciekawa przeszłości Kate i tego kim jest osoba której herb ma Kate na bliźnie o.O
Sebastian jest mistrzem :D podobało m się jak zgadywał jej wiek, oraz jak zawiązał oczy krawatem <3 nie wiem czemu ale to było fajnie xD
Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziału i życzę mnóstwo weny i czasu (w sumie to takie dodatkowe życzenia urodzinowe <3 :D ) Pozdrawiam ~!
Dziękuję bardzo ^_^ :3 Właśnie zaczynam pisać kolejny rozdział :D A u ciebie kiedy mogę się go spodziewać?? :3
UsuńZapraszam http://kuroshitsuji-love-is-forever.blogspot.com/2015/04/rozdzia-xxiv.html
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam :-D
UsuńZapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://czarnarozademona.blogspot.com/2015/04/tom-2-xxii.html
Blizna? Znak? WTF'k?! O.o Ten okrutny "ktosiek" ja oznaczył?! Niech ja go kuźwa dorwę! Zginie na miejscu jak nic! >,< Siostry jej poznaliśmy i dziadka czyli odrobinka jej przeszłości... Ciekawie myślę ;3 Genialny wyszedł rozdział i lecę czytać następny *^*
OdpowiedzUsuń