sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 1

Tak jak obiecałam wstawiam pierwszy rozdział i mam nadzieje, że wam się spodoba i dodaję swoje rysunki :3  (ostrzegam trochę drastyczne dla ludzi o mocnych nerwach) Życzę miłego czytania ^^


Biegnę już bez sił, kręci mi się w głowie i zaraz upadnę. Wyglądam makabrycznie, gdybym się teraz ujrzała w lustrze, zaraz bym zaczęła krzyczeć i zastanawiać co to jest. W powietrzu unosi się lekki metaliczny zapach, czuję go także w buzi... tak to moja krew. Od tej ucieczki i strachu poprzygryzałam sobie wargi, a ból głowy nie daje mi spokoju, nie wspominając o pozostałych ranach na moim ciele. Biegnę przez ulice starego Londynu... dla mnie starego. Wiatr lekko przedziera się koło mnie, a księżyc oświetla szare miasto. Czekam tylko, aż wzejdzie słońce, a na alei pojawią się tłumy ludzi przyodzianych w eleganckie stroje.
Podczas biegu nagle ujrzałam zakręt i pomyślałam, że tamtędy ucieknę  i się schowam nie wiadomo gdzie. Wszystko co robiłam było spontaniczną reakcją, nawet nie myślałam tylko działałam instynktownie. Jedyne co chciałam to żyć. Dobra skręcam. (Traaaach, Booom) Nagle w coś uderzyłam. Podniosłam głowę i ujrzałam pewnego pana w czarnym płaszczu i jakieś dziecko.
-Przepraszam! - ledwo wykrzyczałam to zdyszanym załamanym głosem
Podniosłam się szybko i pobiegłam dalej. Nie zwracałam zbytnio uwagi na tych ludzi i nie czekałam na odpowiedź. Gdy tylko ujrzałam wysoki czerwony mur od razu podskoczyłam, chwyciłam się zakurzonych i brudnych cegieł oraz zaczęłam machać nogami, próbując się wspiąć. Od razu przez niego przeskoczyłam i pobiegłam dalej. Nawet nie przeszła mi przez głowę myśl, że mi się nie uda, co najwyżej się pokaleczę, ale trudno, Przyzwyczaiłam się do tego, że cały czas na szali kładę swoje życie i robię szalone rzeczy, na które nikt inny by się nie odważył, żeby tylko je zachować i go nie stracić.
-STÓJ! WRACAJ! JEŚLI MYŚLISZ, ŻE MI UCIEKNIESZ TO SIĘ GRUBO MYLISZ! - krzyknął z pogardą i pewnością siebie
Gdy tylko usłyszałam ten głos zza muru przeszył mnie mroczny dreszcz, zalały mnie poty, serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej, a z oczu zaczęły mi lecieć łzy niczym porwista rzeka podczas ulewy. To nie były łzy radości, lecz strachu i przerażenia. Tak to "on", tyran którego nienawidziłam oraz jedyna osoba, którą mogłabym zabić bez wyrzutów sumienia. W głowie miałam mętlik a moje nogi same przyśpieszyły na myśl, że znowu będę musiała tam wrócić. NIE WRÓCĘ, NIGDY TAM NIE WRÓCĘ! To była jedyna myśl, która chodziła mi po głowie i to dzięki niej byłam w stanie utrzymać się na nogach. Nagle zauważyłam opuszczoną kamienicę i od razu do niej wbiegłam. Nie wiedząc co się dzieje wyciągnęłam z kieszeni scyzoryk - jedyną broń jaka mi została i schowałam się za drzwiami czekając na "niego". W głowie mam mętlik, ledwo widzę na oczy. Sapiąc ze zmęczenia jak zbity pies, wpatrywałam się w ulicę za drzwiami. Ktoś idzie, tak to on! Bez chwili zastanowienia wzięłam zamach i wycelowałam scyzorykiem w "jego" stronę. To nie on, tylko jakiś dzieciak! Nie mogę zabić jakiegoś bachora co przez przypadek przechodzi przez tą dróżką. Szybko starałam się zatrzymać rękę jednocześnie przekręcając rękę, żeby ostrze go nie zraniło. Ostatecznie tylko lekko go uderzyłam palcami a sama upadłam na ziemię, jednak szybko się podniosłam, złapałam za nożyk i odeszłam kilka kroków. Nieostrzeżenie do klatki schodowej wszedł facet w czarnym płaszczu. Teraz pamiętam to ci dwaj na których wpadłam przed chwilą.
- Czy nic paniczowi się nie stało? - zapytał się, lecz w jego głosie nie było słychać zmartwienia - następnym razem proszę uważać bo panienka może przez przypadek kogoś zranić - powiedział zwracając się w moją stronę
-  Nic mi nie jest - odpowiedział chłopiec w czarno niebieskim meloniku - nie zadaj głupich pytań
- Ależ pana bezpieczeństwo jest najważniejsze i to oczywiste, że będę się pytał o takie rzeczy
- grr...
Nie wiedziałam co się dzieje, kim oni są i czego chcą ode mnie. Nie mogę uciec na górę, bo potem nie będę miała dokąd uciec, bez chwili namysłu ruszyłam pełną parą przez drzwi an dwór i zaczęłam biec w stronę mostu. Tuż za nim rozciąga się ciemny i długi las, tak to tam się schowam, przecież nie znajdą mnie w tych ciemnościach.
- Sebastian łap ją! - powiedział cicho chłopak bez żadnych uczuć w głosie
Te słowa były tak ciche, lecz usłyszałam je. Wystraszona zaczęłam biec coraz szybciej zaciskając w dłoni mały metalowy scyzoryk. Przebiegłam przez długi kołyszący się most i biegłam w stronę wielkiego lasu. Zanim wbiegłam na moje nieszczęście potknęłam się o korzeń. Zawsze tak mam, w najważniejszych momentach muszę coś spartolić, nienawidzę mojego "szczęścia".
- Przepraszam?
Usłyszawszy głos za mną od razu szybko wstałam z rozwalonym i startym kolanem oraz zamachnęłam się i moją jedyną bronią wycelowałam w osobę za mną. Poczułam ucisk na moim nadgarstku. Tak mocno go ścisnął, że wypuściłam scyzoryk i nie mogłam ruszyć dłonią. Teraz mogłam dokładniej się przyjrzeć nieznajomemu. Miał czarne włosy, które świeciły się w blasku księżyca, ubrany cały na czarno w rozpięty płaszcz a pod nim frak, był bardzo wysoki i miał elegancką postawę. Pomyślałam, że musi być jakimś lokajem. Miał piękny i zniewalający uśmiech, przez który każda kobieta mogłaby paść na kolana, lecz na mnie nie podziałał, byłam zbyt przerażona. Uśmiech może i był piękny ale miał w sobie coś strasznego. Po chwili podbiegł zdyszany małolat, zupełnie jak po pięćdziesięcio-kilometrowym maratonie.
- Mógłbyś na mnie poczekać a nie muszę cię gonić nie wiadomo ile! - zdenerwowany wykrzyczał na kamerdynera
- Przecież panicz sam kazał mi złapać tą dziewczynę - odpowiedział z uśmieszkiem jakby wogóle go to nie zdenerwowało
- Pójdziesz z nami - pewny siebie powiedział do mnie, jakby to miał być rozkaz i oczekiwał, że go wykonam
-NIE! - krzyknęłam zdyszana, o ile to był krzyk.
Przez zmęczenie nie miałam sił stać, padłam na kolana i tak siedziałam. Lokaj dalej trzymał moją rękę, jedyne co zrobił to tylko rozluźnił uścisk. Kręciło mi się w głowie i myślałam, że zaraz zemdleję. Co się ze mną stanie? Co oni mi zrobią? Gdzie pójdę? Te pytania cały czas wirowały mi w głowie i nie mogłam myśleć o niczym innym. Boje się! Całe ciało mi się trzęsie a oczy nie mają zamairu przestać ronić łzy. Już nie zwracałam uwagi na nic. Wiedziałam, że tak będzie, ale gdziekolwiek by mnie nie zabrali, cokolwiek by mi nie zrobili, ja i tak uciek...


Hmm.. Co się stało? No tak, zemdlałam. Gdzie ja jestem? Ale ładnie pachnie. Poderwałąm się nagle do góry już cała obudzona. Jestem na dworze, księżyc bije po oczach,a ja siedzę na "barana" na plecach tego kamerdynera. Trochę się zarumieniłam i miło się zrobiło. Obok nas idzie dzieciak w meloniku. Widzę jakiś wielki budynek, to jest XIX wieczna posiadłość angielska, uczyłam się na historii. Co ze mną zrobią? BOJE SIĘ!
- Obudziłaś się? - powiedział spokojnym głosem czarnowłosy facet
Nie miałam siły aby cokolwiek powiedzieć, po prostu położyłam głowę na jego plecach, zamknęłam oczy i zaczęłam się zsuwać na ziemię. Znowu straciłam przytomność. Obudziłam się w gigantycznym pokoju leżąc na wielkim i miękkim łożu otulona ciepłą kołdrą. Co to za uczucie, pierwszy raz w życiu czuję taki spokój, od dawna nie było mi tak przyjemnie. Jest ciepło i przytulnie, w powietrzu unosi się lekki zapach róż a paląca się świeca nadaje cudną atmosferę. Za oknem już powoli zaczynało świtać a wróble nie przestawały śpiewać. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły głośno przy tym skrzypiąc. Do pomieszczenia wszedł kamerdyner wraz z małych chłopcem. Mężczyzna w czerni lekko się do mnie uśmiechał, lecz przez te wszystkie lata bez względu na to jak ktoś się prezentuję potrafię odczytać jego humor, to nie był miły uśmiech lecz wymuszony. Natomiast chłopak ubrany w niebieską koszulę i spodenki wraz z czarnymi podkolanówkami i butami na obcasie oraz opaską na oku jak u pirata nie wykazywał żadnych emocji, tylko stał z grymasem na twarzy.
- Nazywam się Ciel Phantomhive i jestem właścicielem tej posiadłości a to mój lokaj Sebastian Michaelis - dumnie powiedział - A ty jak się nazywasz - był tak poważny, że aż śmieszny
Milczałam i spuściłam na dół głowę. Nie chciałam nikomu mówić o sobie, ludzie to przebiegłe kreatury, które tylko czekają aby cie wdeptać w ziemię. Już dawno postanowiłam, że nikomu więcej nie zaufam... nikomu. Przeżyłam tyle, że wiem jak okrutne i straszne potrafi być życie.
- Jak się nazywasz?! - krzyknął wkurzony
- Paniczu, chyba nie ma ochoty odpowiadać, zostawmy to na razie - lokaj odpowiedział miłym głosem
- Sebastian zajmij się tym a ja wrócę do mojego pokoju, nie spałem prawie całą noc
- Tak, paniczu
Kamerdyner powoli zbliżył się do mnie i uśmiechając się uklęknął przed łożem. Położył rękę na mojej głowie i rozczochrał mi włosy. Patrzałam się na niego ze zdziwieniem i ze strachem w oczach, a on się tylko uśmiechał i powiedział, że nie mam się czego obawiać. Po chwili wyciągnął mnie z łóżka, przerzucił przez ramię jak worek kartofli i wyniósł z pokoju. Zaczęłam się wiercić i próbować uwolnić, lecz złapał mnie tak, żebym nie mogła nic zrobić. Po chwili weszliśmy do gigantycznego pomieszczenia, jeszcze większego niż sypialnia. Oświetlenie raziło po oczach a biel ścian nie dawała spokoju. To była łazienka. Po chwili postawił mnie na zimnej podłodze, położył ubrania na krześle i z uśmiechem powiedział:
- Proszę wziąć gorącą kąpiel i ubrać się w te ciuchy co tutaj położyłem
I tak wyszedł. Na ścianie wisiało olbrzymie lustro. Spojrzałam w nie i padłam z przerażenia, TO NAPRAWDĘ JA!! Z tego wszystkiego zupełnie zapomniałam ja wyglądam, Cała brudna, ubłocona w zakrwawionych ubraniach. Pozlepiane i poskręcane włosy idealnie pasowały do spierzchniętych ust i zdartego nosa. Musze ściąć grzywkę ponieważ jest już za długa i spada na bok a nie na czoło i widać moją ranę. A co mi tam i tak muszę się w końcu wykąpać a tego brudu. Rozebrałam się i stanęłam przed lustrem. Czy już zawsze przeszłość będzie za mną szła?! Na ciele od głowy do stóp, z przodu, z tyłu i z boku miałam wyryte okropne blizny, od małych kresek poprzez różne znaki do wielkich i okropnych napisów, nie licząc nowych ran, których liczba z każdym dniem się powiększa. To one mi przypominają o świecie i o "tych" wydarzeniach przed którymi nie mogę uciec. Nienawidzę przez to swojego ciała i nie chcę na nie patrzeć a tym bardziej nie pozwolę, żeby ktoś to zobaczył. 



Weszłam do wanny pełnej gorącej pieniącej się i pachnącej różami wody. Jak miło, ile to już minęło od kiedy ostatni raz miałam okazję wykąpać się w takich warunkach... tak to było dwa lata temu, zanim zostałam zmuszona aby opuścić dom. Nie zwracając już na nic uwagi zaczęłam się w spokoju myć. Ciężko mi było wstać, bo wszystkie kości i mięśnie nie dawały mi spokoju, a o głowie już nie wspomnę. Gdy tylko udało mi się wypełznąć na ląd od razu owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam wycierać włosy. Przyjemnie tak się umyć z brudu i niczym nie przejmować. Usiadłam na małym stołku przed szafką z lustrem, uczesałam włosy i chwyciłam za leżące w szufladzie nożyczki. (Ciaaaaach) Bez zastanowienia z pewnością siebie podcięłam grzywkę. Jeszcze raz uczesałam włosy i wzięłam się za ich suszenie. Były bardzo miękkie i puszyste. Ubrałam ciuchy zostawione przez Sebastiana... chyba tak się nazywał. Były wśród nich czarne spodnie przypominające leginsy bądź rajstopy, czarne proste botki oraz pomarańczowa sukienka z długim rękawem i czarnym paskiem sięgająca kawałek za kolana. Jak ja nie lubiłam tego koloru, już nawet nie pamiętam dlaczego, choć kiedyś wiedziałam. Pomimo nieznania powodu, nienawiść została. Wyglądałam strasznie dziwnie w sukience, nigdy nie lubiłam ich nosić,  może raczej nie miałam okazji, a wygodniej jest w dżinsach i bluzie. 
(Puk.puk) Nagle ktoś zapukał do drzwi, a po chwili usłyszałam głos.
- Wchodzę - to był ten lokaj, miał ze sobą kilka plastrów
Podszedł do mnie i nic nie mówiąc przykleił mi jeden z nich na ranę na nosie a drugim obkleił palec u ręki, z którego lekkim strumykiem leciała krew.
- Musisz bardziej o siebie dbać w końcu jesteś dziewczyną, nie możesz sobie pozwolić na jakiekolwiek rany na ciele
Powiedział jakby mu na tym naprawdę zależało, lecz to był tylko ton głosu i uśmiech. Każdy może oszukać słowami, ludzie są łatwowierni, to dlatego często wpadają w pułapki. tego nauczyło mnie doświadczenie. Nie ufaj nikomu, nie wież w ani jedno słowo, bądź zawsze krok przed innymi, wolno ufać tylko sobie i nikomu innemu. Jedyną rzeczą, której można wierzyć są oczy, tylko one powiedzą prawdę. Dzięki przeszłości potrafię rozpoznać uczucia ludzi, nawet pomimo kłamstw i postawy ciała.
Sebastian kazał mi iść za sobą. Nie wiedziałam co chce ale poszłam. Weszliśmy do dużego pokoju z brązowymi tapetami i jednym wielkim biurkiem na środku przy którym siedział chłopak w opasce.
- Nie masz się o co martwić, nic ci nie zrobimy - powiedział łagodnym tonem i podał mi kawałek ciasta - Więc... jak się nazywasz?? 
Milczałam, nie chciałam z nikim rozmawiać, marzyłam jedynie o tym, aby uciec gdzieś gdzie byłabym sama. 
- Powiedz coś... cokolwiek, halo! Mówię do ciebie.
Jakie utrapienie, zamknij się już i zostaw mnie w spokoju.
- Zamknij się już, rozumiem, tylko daj mi już spokój - powiedziałam wkurzona bo na krzyk już nie miałam siły a chłopak wraz z lokajem aż podskoczyli z wrażenia - też umiem mówić. Jesteś Ciel tak a to twój kamerdyner Sebastian? Mówiłeś, że jesteś Hrabią tej posiadłości, ile ty masz w ogóle lat? 
- Nie musisz się tak wrednie odzywać i się uspokój trochę, chcemy tylko pogadać. Więc skoro się już odezwałaś to jak się nazywasz?
- Jestem... Kate, a przynajmniej możecie tak na mnie mówić
- A nazwisko?
- Nic więcej nie powiem, czego ode nie chcecie?
- Mieliśmy się tobą "zająć" z rozkazu Królowej.
- KRÓLOWEJ!! 
Czego ona może ode mnie chcieć i przede wszystkim czemu ode mnie?? Jeszcze mnie ściąć każe.
- Panienko, już proszę się uspokoić, Królowa chce się z tobą widzieć niedługo - odpowiedział Sebastian obejmując mnie w pasie i łapiąc za rękę. 
Każda dziewczyna by się chyba rozpłynęła w takiej sytuacji, gdyż sprawia wrażenie miłego i jest zabójczo przystojny, lecz na mnie to nie zrobiło wrażenia. Nie wiem czemu, po prostu "te" wydarzenia tak na mnie wpłynęły, czasami mam wszystko gdzieś i nie okazuje emocji... a raczej nie mogę ich okazać ponieważ nic nie czuję. Szybko się wyszarpnęłam i stanęłam obok.
- Co Królowa może ode mnie chcieć - zapytałam się z irytacją w głosie
- Sam nie wiem, po prostu mamy cię do niej zabrać - odpowiedział Ciel ze zmęczeniem
- Pewnie jest panienka głodna zapraszam na śniadanie. 
Po tych słowach zaprowadził mnie i Ciela do jadalni. Po drodze w holu było wielkie okno. Wyjrzałam przez nie i spostrzegłam przepiękny ciągnący się obraz pól i lasów a przede wszystkim błękitnego nieba, na którym świeciło jaskrawe słońce. Już dawno zapomniałam jak wygląda świat, mam do nadrobienia wiele rzeczy.

10 komentarzy:

  1. Woooow *_*
    Powiem Ci że naprawdę bardzo się wciągnęłam! nawet nie zauważyłam kiedy się skończyło ;-; chce kolejny rozdział!
    Idealnie opisujesz uczucia bohaterki, oraz otoczenie - dzięki temu można sobie dokładnie wyobrazić daną sytuacje ;)
    Biedna Kate :( tyle przeszła...
    Mam nadzieje że Sebastan i Ciel jej pomogą :3 ale tego dowiem się w kolejnych rozdziałach...
    Masz talent :) Pozdrawiam i życzę sukcesów oraz weny :D !

    PS: Super rysunki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ Od razu mam motywację do dalszego pisania :3 Postaram się nie zawieść ;-)

      Usuń
  2. Haha, muszę napisać drugi raz, bo telefon się zawiesił =3
    Witaj!~ zapowiada się ciekawie, nie powiem:3 Ale staraj się zwracać większą uwagę na interpunkcję, ortografię, bo doszukalam się trochę rzeczy :) Ale nie martw się oraz nie zniechęcaj :D nie mam zamiaru Cię hejtować. To tylko chęć pomocy. Sama nie tak dawno zaczyanałam :3 a, no i jeszcze te onomatopeje.. Dla mnie jest to zbędne, bo i tak w nastepnym zdaniu wyjaśniasz co się stało :) a to psuje płynność tekstu.

    Ogółem, jak już mowilam, zapowiada się ciekawie. Obiecuję tu zajrzeć, jeśli pojawi się kolejny rozdział ;D

    Jeśli byłabyś chetna, to zapraszam. Takze prowadze bloga z Kuro :

    http://kuroshitsuji-love-is-forever.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję ^^ Jestem wdzięczna za uwagi, a przede wszystkim za pomoc :3 Jest to moja pierwsza historia jaką piszę, więc jeszcze do końca wszystkiego nie rozumiem i nie wiem za bardzo jak pisać, a zwłaszcza dialogi. Więc bardzo dziękuję za pomoc i od następnych rozdziałów postaram się poprawić ;) Z pewnością odwiedzę twojego bloga ( i na pewno na nim zostanę, kocham wszystko co jest związane z kuroszem :3 )

      Usuń
    2. Nie martw się, ja także piszę moją pierwszą historię. :3 I bedę czekać zaeówno na Twoja wizytę jak i na rozdział. I wiedz, że służę pomocą :)

      Usuń
  3. Witaj. Trafiłam tu, szukając jakichś opowiadań kuroszowych, bo wiele tego nie ma obecnie. Notka jest długa, widać, że Ci zależy, to ważne.
    Dobrze by było, gdybyś nue zmieniała sposobu prowadzebia narracji w jej środku bez wyraźnej przyczyny (czas teraźniejszy na przeszły). Tak, jak już wspomniała Mei, ortogrsfia i interpunkcja. Na końcu wypowiedzi powinien być xnak interounkcyjny, jak to jest urwana wypowiedź lub wypowiedź twierdząca to także :P
    Wybacz, mam misję nauczania ludzi poprawnego pisania ( mistrzem nie jestem, ale wychowywałam się w środowisku, gdzie mówiono i pisano poprawnie).
    Fabuła jest interesująca, jestem ciekawa, co będzie dalej, dlatego pisz^^
    A co do rysunków... Ciekawe, masz swój styl. Brutalność i krew <3
    Na pewno tu jeszcze wpadnę, tym czasem zapraszam do siebie. Również piszę kuroszowego ficka. Msm nadzieję, że Ci się spodoba :)
    Życzę weny^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ^^ Wymyśliłam tę historię jakieś pół roku temu i jest to mój pierwszy blog jakikolwiek i kiedykolwiek pisałam więc nie za bardzo wiem jeszcze co i jak pisać. Nie jestem mistrzem ortografii ale staram się sprawdzać pisownię. Bardzo dziękuję za uwagi, jest to dla mnie wielka pomoc i od następnych rozdziałów postaram się, żeby wyszło lepiej ^^ I już wpadłam na twojego bloga. wpadam i będę wpadać bo bardzo mnie zaciekawił ^^ :3

      Usuń
    2. Ciesze się :)
      O uwagi się nie martw, lubię mówić ludziom, co robią źle, jeżeli wiem, że przyjmują krytykę i rozumieją, że robię to po to, żeby im pomóc, by ich dzieła osiągały coraz wyższy poziom <3
      Ale jak przegnę pałkę to daj znać :P

      Usuń
  4. Łooo, akcja się rozkręca :D Bawi mnie lekko wizja Ciela- nadętego bachora i Sebastiana - podstępnego śmieszka xDD
    Zauważyłam też kilka błędów gramatycznych, ale za bardzo się wciągnęłam, by zwracać na nie uwagę x3 Czekam na kolejne rozdziały!
    Podrawiam i życze dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha! Ta Kate jest zajebista! X3 Mam podobnie jak ona - co takiego jest w tym Sebastianie to ja nie rozumiem! :p I ta reakcja na swoje odbicie - mina na pewno bezcenna ;3 A twoje rysunki bardzo ładne i nawet nie drastyczne (choć to tylko moje osobiste wrażenie) Rozdział genialny! Lecę dalej czytać :D

    OdpowiedzUsuń